Wyjechaliśmy 30 minut przed planem, szybkie zakupy w Biedronce i ruszamy na Glinojeck, gdzie wyznaczyliśmy sobie punkt spotkania z Gosią i Maćkiem, wiozącym również Kubusia i Gwiazdę. Wyjechaliśmy wcześniej, więc i dojechaliśmy szybciej, co oznaczało godzinę czekania na stacji benzynowej Orlen w Glinojecku. A przez godzinę można sobie postudiować ludzkie przypadki... o 11.45 ruszamy, by 22 minuty później zatrzymać się na Lotosie. Przyczyna była prozaiczna, Łukasz postanowił właśnie na czas podróży zacząć wdrażać nawadnianie organizmu. A że presja pęcherza była silna, wyłączał myślenie i włączał nerwy, więc ostatecznie musieliśmy się zatrzymać. Godzinę później obiad z przydrożnej mazurskiej knajpie, a potem już tylko 30 minut jazdy malowniczymi mazurskimi zakrętami i docieramy na miejsce. Kretowiny. Jeszcze tylko przepłynąć promem 30 m wody, wcześniej pakując zawartości bagażnika obu samochodów i jesteśmy na miejscu. Wyspa oddalona od stałego lądu o 3 baseny, kilka domków typu brda, świetlica, na której będzie można obejrzeć dzisiejszy finał mistrzostwa świata, browary chłodzące się w lodówce i nic nam więcej nie potrzeba ... relaks czas zacząć, ale najpierw trzeba przestawić mózg w tryb wyciszenia ...