Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Tajlandia i Laos - 2013/2014    Last night in Bangkok...
Zwiń mapę
2014
14
sty

Last night in Bangkok...

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7977 km
 
Do stolicy Tajlandii dojechalismy z 3 godzinnym opoznienien. Noc nie byla komfortowa, ale w przeciwienstwie do podrozy pociagiem po Malezji, udalo mi sie przespac solidne kilka godzin. Obawialismy sie przyjazdu na dworzec kolejowy, bedacy jednym z glownych punktow demonstracji, ale zastalismy cisze i spokoj. Jak sie okazalo, protestujacy przeniesli sie w okolice centrow handlowych, co nam bardzo odpowiadalo, bo wszelkie potencjalne przeszkody komunikacyjne nagle zniknęły. Wspolnie z Lukaszem i Michaelem pojechalismy prosto z dowrca do James Fashion, by przymierzyc garnitury. Pozostali pojechali druga taksówką do New Siam Guest House. Nie tego sie spodziewaliśmy po rekomendowanych przez Lonely Planet, a przede wszystkim wczesniej sprawdzonych krawcach. Łukasza jedna marynarka calkowicie do wymiany ze wzgkedu na wady materialu, jedne spodnie do przedłużenia, inne do skrocenia. Mike'a tez cos pilo w kroku i pod pachami. Ale oni przynajmniej cos mieli. Moja garsonka natomiast jeszcze nie istniała. Czekam z niecierpliwoscia na 6, kiedy to maja dowiezc do hotelu poprawione garnitury. Zobaczymy.
Po szybkim odświeżeniu sie w hotelu, poszlismy na śniadanie do polecanej przez Lucyne kafejki. Zjedlismy kanapki, ktore tylko wyostrzyly apetyty. Nastepnie rozdzielilismy się. My w planach mielismy China Town celem dokonania drobnych zakupów i pamiątek. A ze zupelnym przypadkiem trafilismy jeszcze do sklepu z biżuterią, i jeszcze wiekszym przypadkiem byl tam pierscionek z szafirem, ktory ma szanse zrekompensować strate tego z Wietnamu, ktory ukradli mi Grecji, to nie moja wina. przeciez nie powstrzymam meza przed kupieniem mi bizuterii... :-)
Po powrocie usiedlismy na lunch, dopilismy changiem, zrelaksowalismy stopem ostatnim masażem i obecnie czekamy na panow z garniturami. O 20 wyjezdzamy na lotnisko. Zostawilismy sobie odrobine zapasu, bo niby demonstracji i korkow nie ma, ale strzezonego pan bog strzeże. W Tajlandii role te pewnie przejmuje Budda.
Lot powrotny mamy o 1.05. W Warszawie ladujemy o 10.

I tak oto konczymy kolejna podróż, tym samym zamykajac rozdzial tajski. Nic nas nie zaskoczylo podczas tej podróży (moze z wyjatkiem Bialej Swiatyni). Przezylismy sporo fajnych chwil (Sylwester), choc nie brakowalo momentow gorszych i to we wszystkich mozliwych konfiguracjach. Podrozowanie w szescioosobowej grupie bylo dla nas nowoscia, i szybko musielismy przestawić sie na inne niz dotad znane funkcjonowanie i organizację. Ale sporo sie o sobie nauczyliśmy... i to jest to co wynosimy ze sobą.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018