Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Sycylia 2015    Avventura Siciliana si commincia
Zwiń mapę
2015
16
maj

Avventura Siciliana si commincia

 
Włochy
Włochy, Trapani
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Wyjechalismy na lotnisko majac sporo zapasu. W sumie to piatek wiec nie wiadomo co sie zdarzy na drodze. Cale szczescie, bo bez dowodu osobistego niedaleko bym uleciala. Zawrocilismy tracac zaledwie 15 minut w stosunku do pierwotnej prognozy. Rodzice z Marcysiem juz czekali. Młody wtulal sie w Natalie szepcac "mamo kocham Cie" jednoczesnie ogladajac sie czy aby przypadkiem nie odchodzimy bez niego. Pierwsza przeszkoda w postaci przejscia przez strefe bezpieczeństwa juz za nami. Obeszlo sie dosc sprawnie, nawet jesli doliczyc osobista z uwagi na brzeczace nity w kolanie :-) lotnisko zawalone ludzmi i bardzo chaotyczne. Malo miejsc siedziacych w stosunku do zgromadzonego ludu, skumulowanego w wyniku regularnych opoznien lotow. Nas tez to dotknęło. Wylecielismy dopiero ok. 21.45. Lot dosc trzesacy, ale na szczescie piloci wloscy bez depresji. Marcel przespal go w calosci, podobnie jak jego wujek. Dolecielismy o 00.30. Sprawne jak na Włochów rozpakowanie bagazu, taksowka do centrum Trapani oddalonego 18 km od lotniska i ... szukamy adresu. Nasze lokum w uliczce, w ktorej co najwyżej zmiesci sie skuter, a wiec taxi nie mialo szans. Taksowkarz nie zostawil nas jednak na pastwe losu. Wyszla oo nas Alessandra, zgarnela kase i odprowadzila do "apartamentów". I tutaj rozjezdzaja sie definicje slowa "apartament" w obu jezykach. We wloskim to zwykle mieszkanie. O 2 w nocy jednak najwazniejsze bylo łóżko i dach nad głową.
O 9 zawitalismy na śniadaniu u rodziców. Tata zdążył juz zrobic rekonesans po miasteczku, nabywając przy okazji śniadanie. Niestety z wymarzonych 27 stopni i słońca, o ktorych marzyłam marznąc w nocy pod cienkim prześcieradłem, nic sie nie spełniło. Zamiast słońca deszczowe chmury, a zamiast 27 stopni, zaledwie 18 i jeszcze z wiatrem. W gre wchodzilo wiec pozostanie w domu i upajanie sie whisky nabyta w strefie, co z punktu widzenia dziecka byla słabą alternatywa, lub wypożyczenie auta i zwiedzenie czegoś. Auto zwyciężyło. A ze tak sie złożyło, ze wlascicielka naszego apartamentu ma tez auta do wypozyczenia, 15 minut pozniej jechalismy komfortowym citroenem c3 w kierunku kolejki kinowej do Erice, ktora z powodu silnego wiatru byla nieczynna. Wjechalismy siec autem po wijacych sie serpentynach. 5tys miasteczko o zachowanej sredniowiecznej architekturze, polozone 700 m nad Trapani, jest ponoć najoiekniejszym miejscem do zwiedzenia w tej czesci wyspy. Oczywiscie jesli ma sie sporo szczescia do pogody, bo widoki to jeden z atutow, a nie jest to takie do konca oczywiste. Nam szczescia zabraklo. Miasto było skąpane we mgle i cienkim, ale przenikliwym deszczu. Wśród wąskich uliczek, których bruk byl co najwyżej polerowany od czasów średniowiecza, widac bylo buzujace powietrze, ktore przenosilo 87% wilgoć wprost na nas. Mijalismy turystyczne sklepiki sprzedajace wszystko, nie rozniace sie zupełnie niczym od sprzedawcow na Krecie czy w Tunezji, ale byly tez lokalne sklepy oferujace sycylijska ceramike czy lokalne wina. Przeszlismy spacerowym szlakiem, odgadujac kolejne
atrakcje jedynie po nazwach na mapie, albowiem gesta mgla zasnuwala wszystko. Posileni ciepla herbata w lokalnej cukierni, idziemy dalej. Po 1, 5 h wracamy do auta i jedziemy do Trapani. Tam, znajdujemy sklep, jedyny otwarty w tej okolicy podczas siesty, gdzie zaopatrujemy sie w podstawowe produkty spożywcze i wracamy do domu na chwile relaksu. Nasz bohater pada po drodze, zmęczony świeżym powietrzem i spacerem. Ok. 3.30 wychodzimy ponownie w miasto, szukajac tawerny, gdzie możemy skosztować typowo sycylijskiego jedzenia, czyli smażonego kurczaka z frytkami czy bitek cielecych z ziemniakami. I tylko pomidory przypominaja, ze faktycznie musimy byc w miejscu, w ktorym słońce dopieszcza ich smak. Po obiedzie zaslugujemy na spacer nad morze, o ktorym Marcelek wspomina juz od rana. Fale szaleja, rozbijajac sie jedna za druga o kamienny falochron. Zbliżamy sie jednak do nich, korzystajac z tego, ze juz nie pada. To jednak nie oznacza ze wracamy susi, albowiem tyly sa mokre u co po niektórych. Następnie powolnym krokiem ruszamy do domu, by zaszyc sie w cieplym mieszkaniu, obejrzeć zdjęcia i zaplanowac następny dzień..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018