Nieważne jak długo człowiek by się pakował, i tak zapomni czegoś w ostatnim momencie. A najzabawniejsze jest to, że później się okaże, że wcale tego nie potrzebował... W każdym razie, zapakowani po sam sufit wyjechaliśmy z Łodzi około północy. Odebraliśmy Rafałka, a pół godziny później spotkaliśmy się z resztą wycieczki na Macu w Piotrkowie. Jechaliśmy łącznie niemal 12 godzin, startując w nocy, by ruch był mniejszy! Z mniejszymi lub większymi kryzysami po drodze, dojechaliśmy na miejsce w strugach ulewnego deszczu.
Daniella i Mike, właściciele naszego urokliwego domku na Karoly Vecsey 4, okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, którzy po raz pierwszy wynajmowali "obcym" swoją letnią rezydencję nad Balatonem. Wydaje nam się, że mogli byś z tego powodu co najmniej lekko zaniepokojeni...
Mieszkanko tymczasem niczego sobie (https://secure.booking.com/myreservations.pl.html?aid=304142;label=gen173nr-1FCAEoggJCAlhYSDNiBW5vcmVmaGeIAQGYAR64AQfIAQ3YAQHoAQH4AQuSAgF5qAID;sid=4f85ee16f289e88d4c7a52dddc69b4ba;dcid=5;auth_key=HbJg3WUttWh00cuPH6DdGjL3KjWlNN_iCZxXJgk7s9wELkZ0z0ciXNu-gzAqTi_EzX-0E19SHQkWGAAiiXXhLcoHT4enMQopKiyo1fagW8iBkn2BNb1MUrJhGgqClNML6EkFSEN7XfEBSXSr&). Szybko się rozgościliśmy, zrobiliśmy na szybko jakąś paszę do jedzenia i ... zalegliśmy po nieprzespanej nocy! Godzinę później byliśmy już w lepszej kondycji, gotowi na dalsze wyzwania. Chłopcy wraz z ciocią i wujkiem zostali pilnować domu, a my z mamą, Łukaszem i małą Lenką wybraliśmy się na rekonesans okolicy.
Centrum Zamardi to jedna główna uliczka, wzdłuż której stoją wypasione domy wczasowe i prywatne wille, sąsiadujące z reliktami mającymi swoją świetność już dawno za sobą. Jak na centrum turystyczne przystało, cała gama różnych atrakcji dla dzieci, które szybko mogą uszczuplić zasobność portfela. Jeden kantor, jeden większy sklep i wielki wzburzony Balaton...
Wieczór spędziliśmy przy zielonym stoliku, sącząc zawartość butelki z zawartością koloru herbacianego. Mój przyjaciel Jack byłby dumny z naszego wyboru :)