Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Tajlandia 2010    Kho Jum - niespodziewane uziemienie
Zwiń mapę
2010
02
lis

Kho Jum - niespodziewane uziemienie

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Pu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8779 km
 
Dzisiejsza noc była najgorsza, choć wydawać by się mogło, że gorzej jak wczoraj być nie może. Silny wiatr, sztorm na morzu, w efekcie którego fale biły o brzeg z niewiarygodną siłą. Do tego deszcz. 3 noc z rzędu śni mi się tsunami, a po wczorajszej wycieczce i znakach ostrzegawczych, śni mi się tylko tsunami. Wbrew wszystkiemu, fale bijące o brzeg to był dobry znak. Gdyby bowiem nadchodziło tsunami, morze cofnęłoby się o jakies 1,5 km w zależności od siły żywiołu, by następnie powrócić z ogromną prędkością i wysokością. Rano jednak już nie padało.
Szybkie śniadanie i w oczekiwaniu na prom … okazało się, że promu nie będzie. Zbyt duża fala, zbyt silny wiatr i brak chętnych z Kho Lanta, wyspy docelowej dla tego środka transportu. Początkowo mieliśmy poczucie, że prowadzący ośrodek Tajowie chcą nas oszukać i wymusić dłuższy pobyt, ale kiedy o 8.30 ani nawet o 9.30 nie odpłynął żaden prom, a właściciele zaoferowali bezpłatny nocleg, uznaliśmy, że nie mieli wobec nas złych intencji. W rezultacie zgodziliśmy się na 50% upust za nocleg, wszak właściciele nie byli winni złych warunków pogodowych, w zamian za co dostaliśmy bungalowy o wyższym standardzie.
Po śniadaniu udaliśmy się na spacer w kierunku przeciwnym do wczorajszego . Zebraliśmy kilka muszelek, by mój brat miał w czym wybierać. I zaczęło się dziś przejaśniać, zaczęliśmy nawet liczyć na słońce. Widać było nawet przeciwległą Phi Phi Don, wyspę, na którą ciągnął Marian … Po spacerze chwila relaksu na leżankach i ponowny spacer do miasta na szczycie wyspy. Poobserwowaliśmy toczące się życie, zrobiliśmy zakupy pod ostatnia butelkę whisky jaka nam została i wróciliśmy na taras racząc się drinkami i jonitem, starannie przygotowanym przez Monię, która na niezłej już fazie posiekała drobniutko pół kostki marihuany. Pełen relaks.
Przed kolacją wybraliśmy się jeszcze na spacer, by obserwować piękny zachód słońca. Tego dnia bowiem słońce nas rozpieszczało kilkukrotnie. A po spacerze i sesji zdjęciowej z plażą i morzem w tle, poszliśmy na ostatnią, mamy nadzieję, kolację na Kho Jum.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018