34 urodziny Mariana :-) W związku z tym Mariusz obudził nas dziś dość wcześnie, kiedy przybiegł do domku oznajmiając kolejny pomysł z serii tych wywracających plan podróży do góry nogami. Płyńmy na Phi Phi (wyspa znana m.in. z filmu Niebiańska Plaża z udziałem Leonardo Di Caprio), zamiast do dżungli. Boże, to w połączeniu z zapaleniem pęcherza, którego musiałam się nabawić przedwczoraj podczas spaceru w deszczu, oraz fakt, że sam namawiał na dżunglę, spowodowało, że miałam ochotę sprawić, by były to jego ostatnie urodziny. Ostatecznie jednak, zaproponowałam, że pojedziemy na Phi Phi jeśli Mariusz zadzwoni do Mr Wita i uzgodni warunki wycofania się z Kho Sok. Wypłynęliśmy więc zgodnie z planem – promem do Krabi, stamtąd transfer do drugiej stacji tranzytowej, gdzie Mr Wit znów nam pomógł w organizacji podróży po powrocie z Kho Sok. Jakież było nasze zdziwienie po przybyciu na ląd, kiedy w gazecie wyczytaliśmy, że Jawie wybuchł wulkan, co wywołało tsunami, które całym impetem uderzyło wprawdzie w Sumatrę, ale jego resztki poszły wzdłuż wybrzeży Morza Andamańskiego nie omijając wyspy Kho Jum. Samo tsunami już do nas nie dotarło, ale stąd to wzburzenie morza i sztormy oraz odwołany prom. Dobrze, że nie wybuchł wulka na północy Sumatry. Wtedy moglibyśmy podzielić los tych z Bali w 2004 roku. Na szczęście jednak tak się stało.
Ok. 16 przybyliśmy na skraj dżungli, do której można było wchodzić jedynie z przewodnikiem, dlatego musieliśmy wykupić zorganizowaną wycieczkę, w ramach której jeden nocleg mielismy spędzić w bamboo domkach w osadzie pływającej po sztucznie stworzonym jeziorze. Było bardzo wilgotno, a w domkach po raz pierwszy zetknęliśmy się z moskitierami będącymi stałym elementem wyposażenia. Po przyjeździe szybki rekonesans okolicy i zakupy co by uczcić hucznie urodziny Mariusza, któremu już darowałam poranny wybryk (zwłaszcza, że furagin już zaczął działać) i życzyłam mu 100 lat :-)
Wieczór spędziliśmy na tarasie domku, który położony był dosłownie na skraju dżungli. Po zmroku, który w Tajlandii zapada między 6.30 a 7.00, zrobiło się mroczno. Słabe oświetlenie okolicy i do tego te odgłosy. Różne i budzące rozmaite skojarzenia. Najgorsze w nich było jednak to, że dochodziły z bliska.