Obudziliśmy się później, ale też i wieczór poprzedzający nie był zwykły. Szybka kąpiel i śniadanie w Seven Eleven, na które zjedliśmy kanapki odkryte poprzedniego wieczora. Deszcz sprawił, że nie zrewidowaliśmy planów i jutro wracamy do Bangkoku. Po śniadaniu pełen relaks, czyli każdy robi to co chce.
Po południu wybraliśmy się z mężem na spacer, by Marian z Monią wyjaśnili między sobą to, co powodowało, że atmosfera między nimi była co najmniej gęstawa. Zrelaksowaliśmy się przy oil masaż, schodziliśmy pucharem lodowym, spacerowaliśmy wzdłuż morza i zjedliśmy romantyczną kolację w restauracji 2 domki dalej, ale jakościowo odległej o lata świetlne od tego, co jedliśmy wczoraj.
Po kolacji spotkaliśmy się już z Marianami, którzy spędzili ten dzień na skuterze i zwiedzaniu wyspy. Szybki drink i rozeszliśmy się do zajęć w podgrupach.