Budzik zadzwonil o 9, ale poniewaz nasze okna nie maja dostepu do swiatla dziennego a jedynie muru sasiedniego mieszkania, wydawalo nam sie ze jest bardzo wczesnie rano. Szybki prysznic x3 plus guzdrzaca sie siostra, 4 bagietki i kawy z lokalu pod domem i wychodzimy na miasto. Metrem dojezdzamy prawie pod samo Camp Nou, gdzie znikamy na 2 godziny. Delektujemy sie sukcesami Messiego i spolki zebranymi w jedno stadionowe muzeum, dotykamy trawy, po ktorej biegal sam Charles Puyol, podnosimy puchar Ligi Mistrzow sprzed roku i pozujemy na sciankach niczym katalonscy celebryci :-) owszem, stadion robi na nas wrazenie, muzeum rowniez, ale najbardziej to, ze jest gigantyczna fabryka do zarabiania pieniedzy na gadżetach, z ktorych chcialoby sie miec wszystko .... no moze poza miska dla yorka :-) w okolicach stadionu konsumujemy paellie tudziez lasagne, popijamy ja piwem i jest nam cudownie. Delektujemy sie sloncem Barcelony. Dalej wracamy metrem do centrum, by zobaczyc najslynniejszy zabytem miasta spod dluta Gaudiego. Niedokonczony cud architektury w postaci Sagrada Famiglia. Wow!!!! Cudowny piaskowiec, ktoremu nadano niesamowite formy, z poziomem szczegolowosci graniczacym z niemozliwym. Nie moge sie doczekac 2030 roku, kiedy zamierzaja ukoczyc dzielo, bo faktycznie konstrukcyjne zurawie psuja nieco kompozycje zdjecia. Po chwili zachwytu ruszamy dalej. Idziemy ulica Swietego Jana, na ktorej kazdy budynek kwalifikuje sie do miana zabytku, gdzie kazdy fragment ma swoje uzasadnienie. Zdecydowanie miasto zostalo dobrze pomyslane. Mijamy luk triumfalny, ktory sila rzeczy wraca nas do Paryża, i dochodzimy do najslynniejszej plazy Barcelony - Barcelonety :-) woda blyszczy cieplym swiatlem slonca, woda obmywa i chlodzi zmeczone spacerem nogi. Spoczywamy na piasku by wypic piwo i wpatrywac sie w wode po horyzont. Chwile potem slonce zachodzi, a my ruszamy dalej do metra, by powrocic na nasza ulice Cartageny, w poblizu ktorej jemy kolacje zapijajac sangria i podsumowujac spacer, podczas ktorego zrobilismy 23 000 krokow :-) zakochalam sie w Barcelonie, w jej architekturze, polozeniu, roznorodnosci i magii przyciągania. Jest cudnie!!!