Dzień zaczyna się od śniadania, które jest podstawą udanego dnia. Ok. 8 autobus rusza w kierunku Jerozolimy. Pierwszy przystanek to przedmieścia miasta, gdzie krzyżują się drogi trzech religii i kultur. Następnie po chwili odpoczynku, posileni pistacjowymi lodami, ruszamy w kierunku Jed Vashem, muzeum holocaustu.
Nie da się w tym miejscu pozostać niewzruszonym, niezależnie od prezentowanych poglądów. To miejsce prezentuje zło w jego najczystszej postaci, jego konsekwencje i próby przeciwstawienia się mu. Idziemy więc Aleją Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, gdzie co druga tabliczka opatrzona jest komentarzem "Poland". Przechodzimy dalej przez część muzeum poświęcone dzieciom, które zginęły w trakcie próby eksterminacji narodu żydowskiego. Ten spacer szklaną kładką po ciemnym pomieszczeniu, gdzie rozbłyskiwały tylko gwiazdy na niebie a z głośników płynęły bezduszne słowa .. Rachel, 6 lat, Poland ... Szłam i płakałam i tylko niektórzy zdziwili się, że z ciemnego pomieszczenia wyszłam w słonecznych okularach... Na koniec ostatni budynek muzeum, gdzie zaczyna się i kończy okrutna historia eksterminacji ...
Lunch zjadamy w lokalnym barze, który w Polsce nazywałby się z pewnością "barem mlecznym". Jedzenie pyszne, i myślę, że wszyscy którzy mnie znają z mojego ograniczonego menu, byliby ze mnie dumni widząc jak różnorodnie jadam. Po lunchu idziemy na lokalny market, gdzie serwują mydło i powidło. Przechadzamy się alejkami pełnymi rozmaitych i pachnących przypraw, słodkich chałw i baklaw, czy suszonych owoców. Potrzebujemy tego spaceru, by nasi organizatorzy mogli upewnić się, że centrum starego miasta, które jest kolejnym punktem podróży jest na pewno bezpieczne. No i chyba niestety nie ... Docieramy tam przez nowoczesną ulicę handlową Mamila, gdzie sprzedają się najlepsze retailowe marki, a jeden metr kwadratowy powierzchni wart jest 150 EUR ... Na końcu pasażu są schody, po których dochodzi się do Bramy Jaffa, reprezentacyjnego wejścia do serca starego miasta. Nasza przewodniczka Ricky opowiada nam długie historie miasta, a przedłużająca opowieść świadczy o tym, że o tym wszystkim tylko usłyszymy. Centrum Jerozolimy jest teraz niebezpieczne. Zamieszki, ataki na turystów, podkładane materiały wybuchowe ...
Pozostały czas, jaki nam pozostał do kolacji, spędzamy w mega wypasionym hotelu, gdzie przy buteleczce zimnego piwa raczymy się opowieściami z mchu i paproci. O 20.30 jedziemy w kierunku restauracji, gdzie do północy raczymy się pyszną kolacją i pysznym winem. O 2 w nocy autobus odwozi nas do hotelu, gdzie oddaję się w ramiona Morfeusza. Przynajmniej taki miałam zamiar, bo impreza w sąsiednim pokoju skończona około 6, sprawiła, że co najwyżej lekko przysypiałam... No nic, to w końcu przyspieszony tryb wakacyjny :)