Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Indonezja 2015    Podglądanie rybek
Zwiń mapę
2015
09
lis

Podglądanie rybek

 
Indonezja
Indonezja, Gili Meno
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11961 km
 
OCZAMI ŁUKASZA

Wczorajszy dzień zakończył się dla mnie nieciekawie. Nie wiem czy to nadmiar słońca, czy tez zbyt mało wody, czy wręcz zaszkodziła mi jakaś potrawa, koniec końcem dopadł mnie straszliwy ból głowy. Nie byłem w stanie wysiedzieć przy stoliku i dokończyć zamówionej wcześniej kolacji. Spacerowałem po zmroku wzdłuż płazy czekając na ...mam nadzieje ze jesteście po śniadaniu ...wiadomo co. W końcu po puszce coli przyszła ulga i już na pusty żołądek poszedłem spać.
Gosia w tym czasie, jak sama twierdzi, siedziała jeszcze chwile w naszej restauracji na plaży i uaktualniała zdjęcia i filmiki.
Kilka osób już nas pytało jak zrobić "cuś" takiego. Aplikacje MAGISTO, pokazał nam Marian i od razu przypadła nam do gustu. Wystarczy wskazać do 10 zdjeć i 10 filmów (wersja bezpłatna), wybrać motyw oraz ścieżkę muzyczną, by już po chwili cieszyć oko "własnoręcznie" wyreżyserowanym filmem :-) nic prostszego. Raz jeszcze, dzięki Marian za podpowiedź :-)
Dzisiejsza noc nie należała do tych udanych. Nasz domek jest dość otwarty i położony naprawdę blisko od plaży. Morze w nocy nie było spokojne, a każde uderzenie fali o brzeg było dobrze słyszalne. Nasze uszy nie są niestety przyzwyczajone do takich odgłosów, co powodowało częste budzenie.
W okolicach 8.30 meldujemy sie na śniadaniu, które ku naszemu zdziwieniu wliczone jest jednak w cenę hotelu - brawo żona za wybór miejsca :-)
O 9.45 jesteśmy już w umówionym wcześniej miejscu, skąd mamy ruszyć na snorkeling. Jesteśmy bardzo zdziwieni, że osobą, która na nas najbardziej czekała jest 6 letnia Mila :-) Chętnie robi sobie z nami zdjęcia, śmieje się i zachęca do zabawy. Prosi także o telefon, żeby móc samej porobić zdjęcia, zarówno sobie (to lubi najbardziej), jak i oczywiście nam :-)
Kiedy pojawiły się jeszcze dwie Francuzki, razem z dwoma przewodnikami alias operatorami łódki, ruszamy w morze.

Pierwszy przystanek to mała rafa. Dużo rybek dookoła, ale jakoś tak 4 liter nie urywa. Drugi stop to zatoka żółwi. Pływaliśmy już dość długo i żadnego turtlesa jakoś dostrzec nie mogliśmy. W końcu Malgosia, podejrzewając, że to ściema, postanowiła wrócić na łódkę. Chwile pózniej i ja miałem już wracać, kiedy nagle coś się na dnie ruszyło. Tak, to był żółw, nie tak duży i dostojny jak w Malezji, ale również zrobił na mnie wrażenie. Nie wiem czemu, ale jednak o wole bardziej podobają mi się żółwie wodne niż rybki, może dlatego, że tak trudno je odszukać, kiedy leżą na dnie?
Trzeci przystanek to oglądanie wraku jakiegoś zatopionego statku. Nie znamy niestety jego historii, ale wyglądał raczej na mały statek towarowy (tak na podwodne oko to miał z 15-20 metrów długości). A że leżał jak przysłowiowe "grzybki" na mazurskich jeziorach (dnem do góry), to tym bardziej cieżko stwierdzić co to statek. Widok naprawdę fajny, szkoda tylko, że nie uwieczniony, bo nasza kamera a'la GoPro, nie wytrzymała już dalszego nagrywania. Po prostu bateria powiedziała dość i za cholerę nie chciała się załączyć. To już drugi raz w tym roku, kiedy chciałbym coś fajnego nagrać a kamerka odmawia posłuszeństwa. Pierwszy raz był na Wegrzech, kiedy chciałem nagrać Rafałka i Kubusia jadących gokartami :-(
Może jest tańsza, niż oryginał, może i jakość obrazu jest porównywalna, ale wytrzymałość baterii jest żenująco słaba. Jednym słowem, nie polecam. Ten model kamery rekomendował mi, podobnie jak MAGISTO ... Marian, ale tym razem produkt nietrafiony :-(

Czwarty i ostatni przystanek, to niebieska rafa koralowa. Oj, to zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie niż statek i żółw razem wzięci. Mnóstwo kolorów, mnóstwo żyjątek, pełno kolorowych rybek, podpływających dosłownie pod maskę. Tego również nie byłem już w stanie nakręcić, a szkoda, naprawdę szkoda.

Po powrocie na wyspę, zasłużony lunch z deserem, małe piwko i sok ze świeżo wyciskanych limonek. Na koniec dopchaliśmy się jeszcze mango i ananasem, płacąc za nie 8 płn. Nie wiem, może w Biedronce czy Lidlu uda się kupić i taniej, ale na pewno nie bedą one tak smaczne, słodkie i soczyste jak tutaj :-)

Kiedy odpoczywaliśmy po wszystkim na naszym tarasie, zastanawiając się co dalej, nagle zaczęło dość mocno grzmieć. Chwila konsternacji, burza czy też po raz kolejny odzywa się wulkan Rinjani? Silny opad deszczu, przy świecącym nadal słońcu, potwierdził, że to jednak burza ...uffff może jednak uda nam się wylecieć z Bali w piątek ...13 ....

Tak czy siak, zmieniamy plany i do miasta Ubud (wyspa Bali) udajemy się o jeden dzień wcześniej, czyli już w środę.
Czyli będziemy coraz dalej od czynnego wulkanu, a coraz bliżej domu - pewnie mamusie sie uciesza :-)

Filmik z dzisiejszego dnia
https://www.magisto.com/int/album/video/KHp5V0FeAUc4PCMGDmEwCXp_?l=vsm&o=i&c=w
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
My
My - 2015-11-09 17:27
Wracajcie, już za długo Was nie ma.
 
Marian
Marian - 2015-11-10 22:43
Łukasz,
Jadać na taką wyprawę nie kupiłeś wodoszczelnego etui na telefon, który zastąpiłby z powodzeniem kamerę ?? !!! Mógłbyś dać tytuł „nakręcone iPhonem 6” ;) No wiesz… myślałem, że jesteś lepiej przygotowany ;))) Fotoreporter nie chodzi z jednym aparatem, tak jak James Bond ma zawsze jakiś gadżet w zanadrzu…
 
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018