Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Birma 2016    Dzień 6 - Min Ga Lar Par Mingun (dzień dobry Mingun)
Zwiń mapę
2016
03
lis

Dzień 6 - Min Ga Lar Par Mingun (dzień dobry Mingun)

 
Birma
Birma, Mandalay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8135 km
 
PRZEZ PRYZMAT MAŁGOSI

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy znów tostami z bananem, bo kurczak z ryżem od rana to dla mnie trochę nazbyt egzotycznie.
Następnie transfer nad przystań, skąd łódka zabrała nas do Mingun, starożytnego miasta położonego godzinę drogą wodną od Mandalaj.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że transfery w rozumieniu tych, którzy już trochę po Azji podróżowali, odbiegają znacznie od tych definicji w Birmie. Funkcjonuje tu transfer prywatny, co oznacza że jeśli chcesz popłynąć łódką do Mingun, to będziesz mieć łódkę na wyłączność. Coś co nas bawiło w Tajlandii, Wietnamie czy Indonezji, tutaj jest na porządku dziennym. Szukacie czegoś innego? To najpierw nauczcie się birmańskiego, w przeciwnym wypadku będziecie przyjęci z honorami, ale sami za ten honor zapłacicie :)

Brzeg rzeki zasadniczo nie różni się od tych nam znanych. Przy nim toczy się bowiem życie. Ludzie się tu kąpią, myją naczynia i zęby, piorą, poją zwierzęta. Woda ma zapewne cały skład chemiczny znany z tablicy Mendelejewa, ale oni tak funkcjonują. Tutaj też „osaczają” wręcz tych nielicznych przybyłych białych (każdy na swojej własnej łódce) i próbują sprzedać wszystko, zanim zrobi to ich sąsiad. Dajemy się „porwać” przewodnikowi, który oprowadza nas po swojej wiosce i opowiada nieco historii związanych z tymi nielicznymi zabytkami miejsca.

Najważniejszą jest ceglana stupa, która w zamierzeniu miała składać się z trzech poziomów, po 50 m każdy. Polecił ją zbudować król na przełomie XVII i XVIII wieku, ale niestety zbyt wcześnie mu się zmarło i nie dokończył dzieła. Środek stupy uległ zniszczeniu na skutek licznych trzęsień ziemi nawiedzających ten region (z czego ostatnie tutaj było w 2012, natomiast w sierpniu 2016 w wyniku trzęsienia ziemi w Bagan zniszczonych lub uszkodzonych zostało ponad 150 zabytków, z tego część wpisana była na listę światowego dziedzictwa UNESCO ), zewnątrz natomiast budowla jest wyraźnie ale zaledwie popękana.

Następnie odwiedziliśmy świątynię poświęconą wybitnemu mnichowi Sayadaw Bhaddanta Vicittasarabhivamsa, który posiadł niezwykły dar pamięci i jako jedyny dotąd potrafił wyrecytować z pamięci 16 000 stron ksiąg buddyjskich. Do tego zrobił wiele dla lokalnej społeczności - szpitale, szkoły, drogi - za co do dziś go uwielbiają, mimo iż zmarł jakieś 24 lata temu. Nasz przewodnik w sumie też nie ma się czego wstydzić. Operuje 5 językami (sprawdziłam angielski, włoski i francuski), których uczy się od turystów.

Komu bije dzwon w Mingun? Każdemu, w kto w niego uderzy, a że chce to zrobić każdy turysta, to dźwięk dzwonu niesie się nieustannie. A to nie byle jaki dzwon, tylko 90 ton czystego brązu (nie z chemicznego punktu widzenia), który ustępuje ponoć tylko temu z Moskwy.

Chwilę potem weszliśmy jeszcze na teren szkoły dla mnichów i mniszek, które zjeżdżają tutaj z dalekiej północy, by uczyć się - uwaga! - języka birmańskiego, bez znajomości którego nie poradzą sobie bowiem, jeśli chcą żyć i pracować poza swoimi rdzennymi społecznościami. W Birmie jest bowiem 9 różnych języków, podobno w ogóle do siebie niepodobnych, i tylko 1 oficjalny. Dzieci były wyraźnie zainteresowane naszą obecnością, a jak Łukasz zaczął grać z nimi w piłkę, to widać było że ekscytacja miesza się troszkę z zawstydzeniem. Łukasz kurtuazyjnie jednak nie strzelił gola, dzięki czemu bramkarz zyskał uznanie w oczach kolegów.

Końcowym punktem wycieczki była Świątynia Królowej, piękna, biała i jakby nowa. Tajemnicą nowości budowli jest fakt, że całkowicie zniszczona przez trzęsienie ziemi, została odbudowana gdzieś w początkach XX wieku.

I tak dobiegł końca nasz niemal 2 godzinny spacer po starożytnej wiosce Mingun, w której dzisiejsi ludzie żyją w tle wielkiej historii królów o królowych. Na łódeczce zakupiliśmy sobie piwka i tak o to wznieśliśmy toast za zdrowie Mariana, który dziś kończy 40 lat :) Wszystkiego Najlepszego My Friend!

Po przybiciu do portu, czekał już na nas nasz kierowca, który zabrał nas na lunch (w końcu zaspokoiłam swoją potrzebę zjedzenia czegoś pomidorowego), by następnie udać się na zwiedzanie Royal Palace czyli otoczony fosą i murami obronnymi teren jednostki wojskowej. Dawniej wznosił się tutaj symbol imperialnej (brytyjskiej) chwały Birmy - ceglano-drewniany pałac królewski - który w 1945 roku został zbombardowany przez samych Brytyjczyków, próbujących odciąć drogę wycofującym się wojskom japońskim. Dziś zatem oglądaliśmy jedynie rekonstrukcję pałacu i to wątpliwej jakości.

Chwilo odpoczywamy, albowiem temperatury są dzisiaj naprawdę wysokie - sami Birmańczycy podkreślają, że jest to wyjątkowo upalny dzień. Ja osobiście muszę przyznać, że temperatury tutaj są dość wysokie, nawet jak dla mnie, która uwielbia ciepło i ten klimat. To najcieplejsze jak dotychczas miejsce, w którym byłam, jeśli nie liczyć plaży na wyspach Perenthian w Malezji, ale tam to była na słońcu … Tu jest w cieniu i bez wody! Puf jak gorąco!

Wieczorem wahamy się pomiędzy kinem (sic!) a kolacją zakropioną piwem Mandalay :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
K.N.
K.N. - 2016-11-03 09:35
Oryginalny birmanski dowcip:
Trzech facetow z Birmy wybiera sie pociagiem na mecz pilki noznej. Spotykaja trzech facetow z Singapuru, ktorzy rowniez udaja sie na ten sam mecz. Faceci z Singapuru kupuja trzy bilety kolejowe, a ci z Birmy tylko jeden.
"Jak to?", dziwia sie ci z Singapuru.
"Patrzcie i uczcie sie", odpowiadaja ci z Birmy.
Gdy znalezli sie w pociagu, trojka z Singapuru rozsiadla sie wygodnie na swoich miejscach, a ci z Birmy ukryli sie w toalecie. Gdy konduktor zastukal do drzwi toalety, uchylili je tylko i przez szpare w drzwiach podali konduktorowi bilet. Wygladalo to tak, jakby tylko jedna osoba byla w toalecie.
W drodze powrotnej ci z Singapuru postanowili skopiowac wyczyn kolegow z Birmy i kupili tylko jeden bilet. Ci zas z Birmy.... nie kupili zadnego biletu. Gdy znalezli sie w pociagu, trojka z Singapuru ukryla sie w toalecie, a trojka z Birmy w drugiej toalecie. Gdy pociag ruszyl, jeden z Birmanczykow opuscil swoja toalete, zastukal do drzwi toalety, gdzie schowali sie faceci z Singapuru i udajac konduktora poprosil o bilet. Gdy drzwi toalety uchylily sie i w szparze ukazal sie bilet, zabral go i zaniosl do drugiej toalety, gdzie czekali dwaj jego koledzy z Birmy.
 
K.N.
K.N. - 2016-11-03 09:52
Jeszcze jeden birmanski dowcip:
Pewien Birmanczyk udaje sie do Indii, aby wyrwac zab. Zdziwiony dentysta pyta sie:
"Czy wy w Birmie nie macie dentystow?"
"Mamy, doktorze, ale u nas w Birmie nie wolno jest otwierac ust." - odpowiada pacjent.
 
K.N.
K.N. - 2016-11-03 09:54
Na koniec gorace pozdrowienia dla Malgosi i Lukasza z wyjatkowo cieplej o tej porze roku Szkocji. Buziaki.
 
fibaki
fibaki - 2016-11-03 10:55
Tato, już sie zaczęliśmy zastanawiać co sie z Tobą stało, ale widać ze wracasz w swojej formie :) pozdrawiamy z bardzo ciepłego jak a zimowapore Mandalay :)
 
My
My - 2016-11-03 12:13
Nie mogę oczu oderwać od tych pięknych kolorowych ubrań - poproszę o jedno :)))))))))).
A Marianowi też życzymy wszystkiego co się szczęściem zwie:))))))))))))
 
Jn
Jn - 2016-11-03 13:36
Marian,wszystkiego najlepszego ode mnie. Pozdrawiam trójkę podróżników
 
K.N.
K.N. - 2016-11-03 14:05
Ja tez goraco pozdrawiam Mariana. Sorry, ale do tego momentu nawet nie wiedzialem, ze Marian tez tam jest. Marian, trzymaj sie miejscowych. Oni na pewno zaprowadza Cie do jakiejs swiatyni niebianskiego spokoju.
 
ŁF
ŁF - 2016-11-03 15:55
yyy tato ...to nie ta sprawa! Mariana tu nie ma i nie miało być. Z tego co nam wiadomo, to szanowny 40-latek spędza swoje urodziny w zimnej W-wie.
 
Wujek Stefan
Wujek Stefan - 2016-11-03 18:07
Szwagier czemu nie strzeliłes gola? Nie wiesz ze na wyjeździe liczy się podwójnie:)
Buziaki i pozdrowienia

P. S. Kto to jest ten UNESCO? Czy on Was niepokoi?
 
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018