Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Islandia 2017    Dzień 7 - w poszukiwaniu słońca
Zwiń mapę
2017
17
cze

Dzień 7 - w poszukiwaniu słońca

 
Islandia
Islandia, Hveragerði
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 471 km
 
Nie bez powodu zatytułowałam ten dzień jako w poszukiwaniu słońca, albowiem wieczorem deszcz przegonił nas z ciepłego basenu, całą noc lało jak z cebra, nad ranem była zaledwie chwila bez deszczu gdzie udało nam się zagotować wodę na herbatę, a śniadanie jadłyśmy już w samochodzie. Ze względu na deszcz jak i muchy. W dodatku dobrze, że fotkę z Heklą w tle trzasnęłam wczoraj bo dziś nie widziałam nic poza czubkiem własnego nosa. Zwinęłyśmy się więc z campingu w Leirubakki dość szybko, ponosząc przy tym stratę dwóch ręczników kąpielowych i jednego kostiumu.

Drogą nr 26 udałyśmy się w kierunku Hrauneyar, gdzie miałyśmy nadzieję zatankować, albowiem leciałyśmy niemal na oparach. A to nie Polska, że stacja jest w każdej wsi. Po drodze mijałyśmy czarne krajobrazy spopielone przez wybuchy Hekli i innych okolicznych systemów wulkanicznych. Na odcinku kilkudziesięciu kilometrów nie rosło praktycznie nic. Z jednej strony sejsmologia jest fascynującą dziedziną naukową - gdybym miała kolejne życie, zostałabym sejsmologiem -, a z drugiej widać, jak wiele czasu natura potrzebuje by odtworzyć życie ... Po 15 km droga asfaltowa przestała być asfatltową i kolejne kilkanaście km wlokłyśmy się po czarnym jak smoła szutrze. Po 2 godzinach od wyjazdu przejechałyśmy te 45 km i dojechałyśmy do 'miasteczka' Hrauneyar.

Hrauneyar to w rzeczywistości jedna większa zabudowa, która mieści w sobie stację benzynową, schronisko i bar. Mimo tego, to bardzo przyjemne miejsce. W dodatku praktycznie cała obsługa jest polska. I podobnie jak poprzedni odpytywani Polacy, ci również są zachwyceni Islandią jako miejscem i pracodawcą. Spędziłyśmy tu niemal godzinę, posilając się ciastem czekoladowym i kawą, aby potem ruszyć dalej.

Kolejnym miejscem przystankowym na dłużej, jeśli nie liczyć wszystkich pit-stopów, ilekroć pokazywały się piękne krajobrazy, było Pjodveldisbaerinn, czyli skansen w masywie Burfell. Ciekawe miejsce z chatkami jak w Hobbitonie, ale jeszcze ciekawszy był fakt, że można było wszystkiego dotknąć, przymierzyć, położyć się, które to podejście naprawdę zachęciło nas do interaktywnego poznawania tego mini świata dookoła. Ubrana w wełnianą sukienkę i z mieczem w dłoni poczułam się niemal jak przyszła królowa Winterfell, naturalnie jak już Jon Snow odbierze posiadłość Boltonom.

Następnie zjechałyśmy z drogi nr 32, by zrobić kółko Fludir - Reykholt - Lauragas, a wszystko po to, by odnaleźć w realu dwa miejsca zaznaczone na mojej mapie. I tu uwaga to kartografa - wodospad Dynjandi, zwany inaczej Fjalfoss, znajduje się w zachodnich fjordach, owszem również przy Reynholt, ale nie tym przy drodze nr 35! Straciłyśmy tam godzinę i mnóstwo energii.

Zrezygnowane pocięłyśmy dalej na Hveragverdi. Zameldowałyśmy się na znanym nam kempingu i zrobiłyśmy spacer po mieście.

Słońce znalazłyśmy dopiero na drodze nr 1, między Selfoss a Hvergaverdi :)

Aktualnie, powyciągałyśmy wszystkie dostępne nam ciepłe rzeczy i raczymy się islandzkim pilsnerem przy temperaturze ok 10 stopni.

To nasz ostatni wieczór w Islandii. Jutro zjeżdżamy już do Reykjaviku, mając nadzieję na krótką wizytę w stolicy tego pięknego kraju, by następnie o 22 czasu lokalnego odlecieć do Warszawy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
K.N.
K.N. - 2017-06-17 13:12
To juz moj ostatni wpis na Waszym islandzkim blogu. Chcialbym Wam zyczyc udanego zakonczenia wycieczki oraz szczesliwego powrotu do domu.
Dzis poznym wieczorem ja rozpoczynam swoja eskapade. Najpierw lot do Madrytu, a pozniej nocny lot do stolicy Peru Limy. Lot z przesiadka bedzie trwal 21h, a pozniej 16-dniowe zwiedzanie Peru.Jest to 14 osobowa grupa zlozona z ludzi z lekkimi dolegliwosciami fizycznymi. W imieniny Piotrka bedziemy w Machu Picchu.
BUZIAKI
 
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018