Kaplica w Roslin - Zamek Dirleton - Zamek Tantallon

Kolejny dzień zwiedzania przed nami :) Po śniadaniu, opuszczamy Alloa i udajemy się w kierunku Roslin.

Tam czeka na nas Kaplica Rosslyn, którą zyskała ogromną sławę po ekranizacji książki Dana Browna „Kod Da Vinci”. A niesłusznie, bo ta dziś protestancka XV-wieczna kaplica była interesująca już wcześniej, skrywając wiele legend i historii. Skarb tam swój mieli przechowywać templariusze, a zdobienia miałyby przekazywać tradycje masońskie. Kaplica została zaprojektowana przez Sir Williama Scotta, który powierzył Wielkiemu Masonowi zadanie ozdobienia kolumn. Ten szukając inspiracji po całym świecie, pozostawił niedokończone dzieło swojemu czeladnikowi, który pod wpływem sennego objawienia stworzył arcydzieło. Jak się okazało, na własna zgubę. Wielki Mason bowiem, nie tylko nie docenił kunsztu wykonania, ale popadł w taką zazdrość, że w jej wyniku zabił bogu ducha winnego czeladnika. Sprawiedliwości jednak stało się zadość i wkrótce zawisł za swoją zbrodnię, a i historia go rozliczyła. Do dziś dnia kolumna czeladnika przyćmiewa kolumnę Wielkiego Masona i budzi ogromny zachwyt zwiedzających.

Będąc w okolicy odwiedziliśmy również ruiny zamku Roslin. Prawdę powiedziawszy, nawet określenie „ruiny” jest mocno przesadzone, albowiem stoją dosłownie dwie ściany. Natomiast położenie górujące nad doliną Roslin jest faktycznie niezwykłe.

Stamtąd udaliśmy się do North Berwick, czyli jęczmiennej osady funkcjonującej już od XIII wieku. Nie samo miasteczko było jednak naszym celem. W okolicy były dwa zamki warte zwiedzenia. Dirleton, którego początki sięgają XIII wieku, a zamieszkiwany był do wieku XVII. Zamek bardzo się spodobał Rafałkowi, albowiem miał tyle zakamarków, że minęło dobre 45 minut zanim opuściliśmy te piaskowe mury.

W Castle Inn zjedliśmy obiad, na który zaprosił nas Tata. Fish & chips popite wytrawnym pilsnerem to było dokładnie to czego nam było trzeba w tym momencie. Rafałek bez obiadu nie zrobiłby nawet jednego kroku więcej :)

Przedostatnim, choć jak się potem okazało ostatnim, punktem programu był zamek Tantallon. Twierdza zbudowana prze ród Douglasów w połowie XIV wieku, jest nierozerwalnie związana z historią tego rodu. Do tego jej położenie na klifie oraz system przyczółków i fos wskazuje na mocno obronny charakter budowli. Kolejna twierdza z niezliczoną ilością zakamarków, tajnych przejść i schowków, których przejście stało się misją dla Rafałka i … jego Taty :)
Tymczasem ja i mój własny Tata spędziliśmy kilka chwil wpatrzeni we wzburzone wody Morza Północnego oraz Bass Rock. To skała, na której aktualnie znajduje się latarnia morska, wcześniej była znana również z tego, że stanowiła miejsce zsyłki dla nielojalnych członków rodziny …

Następnie chcieliśmy znaleźć ruiny zamku Auldhame, które (podobno) były rzut beretem od Tantallon. Zgodnie ze wskazówkami, znaleźliśmy prywatną drogę, zapłaciliśmy 3 funty za wstęp, kręciliśmy się po lesie, ale ruin nie znaleźliśmy. Dotarliśmy za to do Seacliff Beach, jak się okazało, całkiem popularnej plaży nad Morzem Północnym, nawet jeśli kąpanie się w morzu jest ostatnią z rzeczy jakie przychodzą Ci do głowy w tym miejscu :) Trochę rozczarowani wracamy. Zanim to jednak następuje, błądzimy nieco po okolicy i nieprzejezdnych wiejskich drogach, zanim wyjeżdżamy na cywilizowany asfalt…

Ok. 18 meldujemy się w Alloa. Szybkie zakupy w Spar i tak kończy się kolejny dzień!

Zdjęcia (22)

Komentarze (0)