Och, dziś nam się pospało … całe 15 minut dłużej niż zwykle. Ale wczoraj mieliśmy fajny wieczór przy grze we flagi. Było mnóstwo pozytywnego śmiechu :)
Zaczęliśmy od średniowiecznej katedry Holy Rude w Stirling, która wśród wielu różnych ornamentów posiada herb Gdańska, jako jednego z wielu miast portowych sprzymierzonych ze Stirling w czasach świetności. Niestety, mieliśmy okazję obejść katedrę wyłącznie na zewnątrz, albowiem 'kto zbyt wcześnie przychodzi, ten sam sobie szkodzi’ … 40 minut w deszczu na otwarcie kościoła nas przerosło. W zamian za to, mogliśmy bliżej zapoznać się z historią sąsiadującego z katedrą szpitala Cowane’s. Obiekt założony pomiędzy 1637 a 1649 wspierał jałmużną biednych członków gildii kupieckiej. architektura budynku ma zdecydowanie historyczny szlif.
Następnie pojechaliśmy obejrzeć Alloa Tower. I znów zonk. Wieża otwarta dopiero od 12.00, więc z widoku nici. Na szczęście niebo zasunięte chmurami, a wokół mnóstwo industrialnej zabudowy, więc nie żałujemy aż tak bardzo. Zwłaszcza że każda chwila przybliża nas do Poundland… miejsca, które teoretycznie szczególnie upodobał sobie Rafałek po opowieściach dziadka, i o które męczył ucho dosłownie codziennie :) a tam mydło i powidło. Pasty do zębów i żelki harribo. Ale wszystko faktycznie za 1 funta. Podróż po Alloa kończymy w kawiarni, nad ciastkiem i kawą:)
Kontynuując tour de tours, jedziemy do Clackmannam Tower, która od końca XIV wieku była w posiadaniu potomków wielkiego króla Roberta the Bruce. Ta wieża faktycznie robi wrażenie. Samotnie góruje nad wzgórzem, ale robi to dostojnie i z dumą … A wokół stado krystalicznie czystych, czarnych i wyluzowanych krów :)
Ostatnia na trasie wież była Sauchie Tower, zbudowana najprawdopodobniej w połowie XV wieku. Pamiątkowe zdjęcie i zjeżdżamy do Alloa po bagaże.
Opuszczamy Alloa i udajemy się w kierunku Glasgow. Tam dość sprawnie znajdujemy stadion Celticu i jeszcze dziś udaje nam się go zwiedzić. I całe szczęście, bo tour trwa 2 godziny, a jutro moglibyśmy mieć problem biorąc pod uwagę godziny zwiedzania: 9.30, 12.30, 14.30… Drużyna Celtic Glasgow jest nam bliska sercu ze względu na ilość polskich piłkarzy, którzy grali w tych barwach: Juskowiak, Dziekanowski (choć ten akurat nie jest naszym ulubieńcem), Wdowczyk, Żurawski, Załuska, a przede wszystkim Artur Boruc, który jest tam uwielbiany. Do tego stopnia, że jego postać został uwieczniona i uwypuklona na 20 minutowym filmie prezentującym 130-letnią historię klubu. Nawet jeśli rozmach stadionu zupełnie nie przystaje do tego, co widzieliśmy w Barcelonie na Camp Nou, to mimo wszystko stadion na 66 tysięcy kibiców robi wrażenie.
Teraz już do hotelu, na zasłużoną obiado-kolację i pakowanie :) Przy szklaneczce Zinfandell i Irn Brew kończymy nasz ostatni wieczór w Szkocji.