Dzisiaj kończymy naszą przygodę z wyspą Skye. Jeszcze tylko wyskoczymy na północ, do której musimy dojechać najdalej na 11.30 ze względu na odpływ, by móc zobaczyć skamieniałe odciski stóp dinozaurów. Trochę się naszukaliśmy wśród oślizgłych, mokrych wodorostów, by ostatecznie zauważyć, że miejsca odcisków są oznaczone kamieniami i wcale nie trzeba było grzebać w wodorostach. Muszę przyznać, że poziom ekscytacji sięgnął zenitu. Zobaczyć odciski stóp pozostawione przez duże gady sprzed 165 milionów lat temu to naprawdę niezwykłe przeżycie… Łukaszowi również się podobało. Najbardziej to, że jego 90 minutowa jazda nie poszła na marne. Dziękujemy Ci wujku Piotrku za bardzo dokładne dane dotyczące tabeli przypływów i odpływów…
Teraz czas na zamek Amardale. Przepiękne ruiny neogotyckiego zamku, który pozostawał w użytku do 1925 roku, otoczone jeszcze piękniejszym ogrodem.
Niestety na podziwianie mieliśmy zaledwie godzinę, albowiem o 14.40 odpływał prom, który miał nas dowieźć na stały ląd wyspy zwanej Wielkiej Brytanii.
Cała akcja z załadunkiem i rozładunkiem trwała jakieś 30 minut. Całe szczęście, że zdążyliśmy zjeść zupę. Na siusiu już czasu nie starczyło :)
Kolejne 3,5 godziny spędziliśmy w samochodzie, w drodze do Alloa. W okolicy Lochearnhead minęliśmy Richardsonów, ale ci nie chcieli się z nami spotkać, więc pojechaliśmy dalej :) Ok. 19.00 zameldowaliśmy się na Birchwood 10 w Sauchie, zjedliśmy kolację i przystąpiliśmy do nocnych Polaków rozmów o Szkocji.