Geoblog.pl    fibaki    Podróże    Grenlandia 2017    Lodowiec
Zwiń mapę
2017
30
sie

Lodowiec

 
Grenlandia
Grenlandia, Kangerlussuaq
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3426 km
 
Jet lag mi nie odpuścił. Obudziłam się o 4 nad ranem, wcale nie wyspana, ale bez szans na zaśnięcie. Na szczęście całodobowo można robić herbatę więc założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam pisać pierwszą relację. Ok 6 okazało się, ze nie tylko ja mam problem ze spaniem, a o 7 wszyscy byliśmy w komplecie. Śniadanie było w wersji azjatyckiej - kanapka z dżemem truskawkowym.

O 10 wyruszamy na Ice Camp. Jedziemy z naszym duńskim przewodnikiem Chrisem ciężarówką przerobioną na samochód transportowy, najdłuższym lądowym odcinkiem drogi na Grenlandii, który liczy sobie 37 km. Droga wiedzie przez ścisły rezerwat, do którego nie ma wstępu dla pieszych, z uwagi na to, że wciąż istnieją strefy nie do końca zdemilitaryzowane i zdarza się, że 11 letnie dzieci znajdują granaty. Po drodze mijamy pole golfowe (sic!), które liczy sobie aż 18 dołków na dość monotonnym piaszczystym obszarze, 300 świerków tudzież innych drzew pozostałych z akcji sadzenia 2000 drzew na Grenlandii, ruiny dwóch wojskowych amerykańskich samolotów, które ze względu na suchy klimat nie ulegają procesowi rozkładu.

Linia brzegowa Grenlandii jest bardzo urozmaicona, charakteryzują ją liczne, głęboko wcięte w ląd fiordy oraz spływające lodowce, które u wybrzeży tworzą wielkie jęzory o szerokości dochodzącej nawet do 80 km. Tam gdzie spływają lodowce, wybrzeże jest pokryte lodem i przybrzeżnymi krami lodowymi.

Po drodze udaje nam się namierzyć rodzinkę 4 wołów piżmowych. Przez niemal godzinę wszyscy leżą pokotem z mniejszymi lub większymi lufami w ręku, a jedynym dźwiękiem słyszanym w okolicy był spust zwalnianej migawki.

W końcu jednak docieramy na skraj lodowca. Uzbrojeni w raki i kije trekingowe przez ponad dwie godziny włóczymy się po różnej wysokości i różnym stopniu nachylenia górach lodowych, które to ekspozycje w normalnym środowisku górskim przyprawiłyby mnie o zawrót głowy. Tu też nie było łatwo, zwłaszcza przy schodzeniu, ale faktycznie osprzęt bardzo pomógł.

Droga powrotna mija zdecydowanie szybciej, i te 37 km szutrowej drogi krajowej pokonujemy w godzinę. Docieramy do naszej bazy na tyle późno, że nie opłaca się kapać czy przebierać. Czasy starcza tylko na trzy szklaneczki whisky. Kolację, na którą podano pyszne przegrzebki (sic!) i czerwone mięso, popijamy lokalnym kajakiem.

Do domu docieramy ok 22, w sam raz na kolejna szklaneczkę whisky tudzież nalewki. Rozsądek podpowiada mi, żeby nie kłaść się zbyt późno, bo jet lag i tak nie da mi pospać, a do tego wcześnie rano odlatujemy do Illulisat.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
fibaki
Fibaki
Malgosia i Lukasz
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 288 wpisów288 292 komentarze292 2924 zdjęcia2924 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
25.02.2018 - 05.03.2018